Kawiarnie
Kraków to miasto o iście śródziemnomorskiej kulturze kawiarnianej (czy też, ujmując rzecz bardziej historycznie – wiedeńskiej). W rytmie „małej czarnej” toczy się tu życie zarówno wtedy, kiedy pogoda i nastroje sprzyjają towarzyskim spotkaniom, jak i w chwilach, w których wpadamy w „nastrój nieprzysiadalny”, by przywołać piosenkę krakowskiego poety i lidera zespołu „Świetliki” Marcina Świetlickiego. Najlepiej doświadczyć tej kultury na własnej skórze – i wybrać dobry przystanek na trasie spaceru po mieście!
„NAPÓJ TEN WREDNY”
Pierwsze europejskie kawiarnie miały powstać zaraz po tym, jak król Jan III Sobieski odniósł zwycięstwo nad Turkami pod Wiedniem i w obozie Kara Mustafy zdobył sporą ilość aromatycznych ziaren. I choć kawa to jeden z niezliczonych wynalazków i zwyczajów, który przywędrował do Europy z Bliskiego Wschodu, to nieprędko zdobyła dzisiejszą popularność. Za ciemnym napojem długo ciągnęło się odium „pogańskiej” używki, które chyba najdosadniej wyraził w swoim utworze poeta doby baroku, Jan Andrzej Morsztyn (Niech napój ten wredny / Nigdy chrześcijańskiej / Nie splugawi gęby).
Pierwsza kawiarnia w Krakowie powstała na początku lat 70. XVIII w. na pierwszym piętrze kamienicy przy Rynku Głównym 31. Właścicielka owego „kafehauzu” (jak w tamtych czasach z niemiecka nazywano kawiarnie), Marianna Sędrakowska, osobiście podawała gościom kawę, pobierając 3 grosze. Specjalnością zakładu była tzw. kawa „po polsku”, tj. „tęga” kawa z grubym kożuchem, a do każdego ze stolików przytwierdzone były na łańcuszkach po trzy blaszane łyżeczki.
WIEDEŃSKIE INSPIRACJE
Prawdziwy rozkwit życia kawiarnianego przyniosły jednak dopiero czasy austriackiej władzy nad miastem w XIX wieku. Matka znakomitego komediopisarza Michała Bałuckiego, Maria, otworzyła wówczas kawiarnię w domu „Pod Aniołkiem” przy ul. Floriańskiej 11, a pierwsze udane interesy z kawą zaczęli prowadzić cukiernicy. Zainspirowana kulturą Wiednia kawiarnia Remana w Sukiennicach powstała w 1879 roku i przeszła do historii dzięki nazwisku swojego drugiego właściciela, Jana Noworolskiego jako popularna, istniejąca do dziś kawiarnia „U Noworola”. To tą drogą przywędrowały do Krakowa znane lokalnie wypieki – aromatyczny jabłkowy strudel czy czekoladowy torcik pischinger.
SZLAKIEM ARTYSTYCZNEJ BOHEMY
Przełom XIX i XX wieku przebiegł pod znakiem kawiarni artystycznych. W prowadzonej przy ul. Szpitalnej 38 Kawiarni „Paon” (Pod Pawiem), związanej z literacko-artystycznym ruchem Młodej Polski, dosłownie pomieszkiwały tuzy tego niebywale barwnego i kreatywnego światka. Należeli do nich skandalizujący pisarz Stanisław Przybyszewski, malarze i artyści doby symbolizmu, Jacek Malczewski i Jan Stanisławski czy związani bliżej z nurtem secesji Stanisław Wyspiański i Włodzimierz Tetmajer. W głównej sali znajdowało się wielkie płótno uzupełniane rysunkami, malowidłami i zapiskami bywalców lokalu – jedyna w swoim rodzaju księga pamiątkowa epoki. Znalazły się na nim nawet napisy w sanskrycie, które odzwierciedlają powszechną w tamtym czasie fascynację Orientem.
W 1901 roku właściciel Paonu, Ferdynand Turliński zbankrutował, a bohema przeniosła się na ul. Floriańską 45 do kawiarni Jama Michalika. Tu kilka lat później rozpoczął swoją działalność kabaret „Zielony Balonik” – swoisty hyde park ruchu Młodej Polski, w którym każdy miał prawo wystąpić ze swoim tekstem lub piosenką przed publicznością (i zostać za nią nagrodzony brawami lub wygwizdany). Istniejąca do dziś kawiarnia zasługuje na wizytę – we wnętrzach zachowały się oryginalne meble, obrazy czy freski, które wywołały w swoim czasie oburzenie samego arcybiskupa Krakowa. A także, dla równowagi – autentyczna krakowska szopka! W dzisiejszej „Jamie” regularnie odbywają się recitale i spotkania autorskie.
Gorącym punktem na międzywojennej mapie kawiarni Krakowa była Esplanada (późniejszy „Cristal”) u zbiegu ulic Krupniczej i Podwale. Małą, boczną salę nazwaną „Gałką Muszkatołową” upodobali sobie futuryści i poeci awangardy. Powstawały tam bezkompromisowe wiersze i burzące przyjęte zwyczaje pisma redagowane przez Brunona Jasieńskiego, Tytusa Czyżewskiego czy Anatola Sterna, rodziły się matematyczne koncepcje Leona Chwistka. Artyści spotykali się także u Sauera, w dzisiejszym Klubie Dziennikarzy „Pod Gruszą” – miejscu literackich wieczorów Biblioteki Kraków.
PRZYSTAŃ POWOJENNEJ KULTURY
Powojenny Kraków – jedno z nielicznych (poza Poznaniem) dużych polskich miast ocalałych od zniszczeń wojennych – stał się przystanią dla ludzi kultury w zrujnowanym kraju. W słynnym Domu Literatów przy ul. Krupniczej (siedzibie Związku Literatów Polskich) na przestrzeni kilkuset metrów kwadratowych mieszkało lub bywało setki pierwszoligowych polskich pisarzy i poetów, z noblistami Wisławą Szymborską i Czesławem Miłoszem na czele. Pociągiem ze Lwowa przyjechał młody Stanisław Lem, powstały pisma „Tygodnik Powszechny” i „Przekrój” – dwie latarnie polskiej inteligencji w ponurych czasach komunizmu. Krok za tym fermentem poszły kawiarnie.
W 1956 roku, niedługo po śmierci Józefa Stalina i nieznacznym poluzowaniu politycznego uścisku, który do historii przeszedł pod nazwą „Odwilży”, Piotr Skrzynecki założył kabaret w piwnicy kamienicy Pod Baranami przy Rynku Głównym 27. Charyzmatyczny lider w Piwnicy Pod Baranami zintegrował środowisko poetów i piosenkarzy, które satyrą rozbrajało absurdy systemu, tworząc mikro-przestrzeń wewnętrznej emigracji. Piwnica Pod Baranami dała paliwo piosence poetyckiej, która jak mało która tradycja muzyczna kojarzona jest do dzisiaj z Krakowem. Swoje pierwsze kroki na scenie stawiały tam takie postaci polskiej piosenki jak Ewa Demarczyk, Marek Grechuta czy znany z piosenki o deszczu na pobliskiej ulicy Brackiej Grzegorz Turnau.
Nad piwnicą, na poziomie Rynku Głównego, działa popularna kawiarnia Vis-à-Vis – nieformalne biuro kabaretu z charakterystycznymi, długimi stołami wprost stworzonymi do długiego przesiadywania. Krakowianie nazwali ją z czułością „Zwisem”. Jednym z jej wiecznych (dosłownie i w przenośni) klientów jest… Piotr Skrzynecki, którego naturalnej wielkości pomnik okupuje stolik przed kawiarnią. Troskliwi barmani regularnie wymieniają kwiaty, które trzyma w ręku.
Po drugiej stronie Rynku, pod numerem 8 w 1960 roku otworzył podwoje klub studencki Pod Jaszczurami, znany jako miejsce spotkań zaangażowanej, akademickiej społeczności oraz niezwykle aktywna scena koncertowa, na której występowali tacy artyści jak zespół Raz Dwa Trzy, Jarosław Śmietana, Andrzej Zaucha, Zbigniew Wodecki i Andrzej Sikorowski.
Także w późnych latach 50. XX wieku rozpoczął działalność bar kawowy Rio przy ul. Św. Jana 2 z charakterystycznym, pomarańczowo-czarnym szyldem i designerskim wnętrzem projektu Leopolda Pędziałka. Przy filiżance „czarnej” spotykali się tu wizjoner teatru Tadeusz Kantor czy wielka postać polskiej piosenki II połowy XX wieku – Kora Jackowska. W ostatnim czasie lokal zmienił właściciela i przeszedł remont, ale zachował wystrój i charakter, pozostając dla wielu krakowian stałym punktem na trasie codziennych spacerów.
PRZEMIANY TRANSFORMACJI – W STRONĘ KAZIMIERZA
Już po upadku gospodarki centralnie sterowanej kawiarniany Kraków przeniósł się do zaniedbanej przez lata, dawnej żydowskiej dzielnicy Kazimierz. W latach 90. XX w. wokół Placu Nowego powstały kluby, które rozpoczęły trwającą do dziś modę na tę część miasta – znany ze stolików zrobionych ze starych maszyn do szycia Singer (ul. Estery 20), muzyczny klub Alchemia (ul. Estery 5) i zajmująca podwórko, na którym kręcono film Lista Schindlera Mleczarnia (ul. Meiselsa 20). Skąpane w półmroku, wypełnione antykami i bibelotami przestrzenie ze skrzypiącymi krzesłami, koronkowymi obrusikami i świecami na stołach stały się jednymi z symboli Krakowa.
W ślad za życiem kawiarnianym kazimierskie piwnice wypełniły się dźwiękami muzyki. Piwnica Alchemii to stałe miejsce koncertowe, znane zarówno z awangardowego jazzu spod znaku Tomasza Stańki, jak i folkowych poszukiwań, wśród których najbardziej pamiętnym zjawiskiem była chyba eksplozja popularności muzyki klezmerskiej w latach 90. XX wieku.
NA OBU BRZEGACH
Renesansowi Kazimierza odpowiadały analogiczne przemiany, jakie zachodziły na terenie Starego Miasta. Kawiarnią, jaką szczególnie upodobali sobie od tego czasu krakowianie jest Nowa Prowincja (ul. Bracka 3-5), prowadzona przez długi czas przez piosenkarza Grzegorza Turnaua z żoną. Tam spotykała się z przyjaciółmi Wisława Szymborska. Zupełnie nowe warunki dla rozwoju kultury kawiarnianej dało też powstanie w 2010 roku pieszej Kładki Bernatka nad Wisłą, która ożywiła ulicę Mostową i położone na przeciwległym brzegu rzeki Podgórze. Równolegle przestrzeń modernistycznego Hotelu Forum skolonizowały kluby nocne i twórcy designu, wynajmujący tam swoje pracownie i sklepiki.
„GADAJĄCY PIES” I KAWIARNIE JAKO ŻYWE DZIEDZICTWO
To nie będzie (i nie może być) kompletny przegląd krakowskich kawiarni z duszą i tradycją. Historia pisana jest na bieżąco, kawiarnie – podobnie jak każdy element niematerialnego dziedzictwa – przechodzą dynamiczne przemiany, zmieniając adresy, na przemian zamykając się i otwierając.
Przecinek postawmy w jednym z najbardziej „arcykrakowskich” miejsc w mieście – barze Piękny Pies, który kilkukrotnie migrował pomiędzy różnymi lokalizacjami, by w chwili pisania tego tekstu (2022 r.) przysiąść przy Placu Wolnica 9. To tutaj przez lata powstawało pismo mówione „Gadający Pies”, w którym swoje pięciominutowe wystąpienia prezentowali krakowscy pisarze i pisarki: Marcin Baran, Marcin Sendecki, Krzysztof Varga, Gaja Grzegorzewska, Ryszard Krynicki i Kamil Sipowicz. W najlepszej tradycji kawiarnianego hyde parku zrodziło się tutaj wiele idei, które dały początek innym ideom.
Tak jak to już w kawiarniach bywa.
W tekście wykorzystano fragmenty opracowania Joanny Szulborskiej-Łukaszewicz pn. Pierwsza w Krakowie kawiarnia, przygotowanego m.in. w oparciu o książkę Jana Adamczewskiego Kraków od A do Z (Warszawa 1980).