Przez Kraków do Europy Środka
„Miasta żyją dłużej, niż narody, którym zawdzięczają swoje istnienie, i dłużej niż języki, w których komunikowali się ich budowniczy. Narodziny, życie i śmierć miast zależy od wielu praw, które nie potrafią być wyrażone w jakimkolwiek modelu bądź przyporządkowane do jakiegoś prawa. To są wyjątkowe prawa.”
Joseph Roth
W prostej obserwacji, że Kraków dzieli od Warszawy podobna odległość, co od trzech innych stolic Środkowej Europy – Wiednia, Budapesztu i Bratysławy – kryje się o wiele więcej, niż geograficzny fakt. Kulturalna i mentalna pozycja grodu pod Wawelem na mapie dziedzictwa Europy Środkowej od wieków otwiera na świat kulturę polską, nadając jej coraz to nowe, nieoczywiste znaczenia. W dobie powrotu do myślenia w kategoriach narodowych może też być obietnicą zmiany.
W wywiadzie dla internetowego czasopisma „Dwutygodnik” znakomity tłumacz literatury hebrajskiej na język polski, Piotr Paziński, podzielił się ciekawą refleksją na temat miejsca Krakowa i terenów dawnej Galicji w kulturze polskiej. Sytuując główną oś polskości na linii Paryż – Kresy, na spuściźnie romantyzmu i mitu szlacheckiego dworku, dostrzega Paziński w krakowskich „bocznych odnogach czasu” i „kawiarniach ze świeczkami osadzonymi w butelkach” równoległą tradycję, z jednej strony silną i dobrze zakorzenioną, a z drugiej – niezwykle aktualną (Adam Pluszka, Piotr Paziński, Trzy klocki w puzzlach). Do arcypolskiej ofiarności i kultu wieszczów arcypolski Kraków dodaje zatem żywotny czar miasta rozdyskutowanego, otwartego, ciekawego świata i wrażliwego na odmienność.
Powołane do życia tuż po upadku żelaznej kurtyny, równe 30 lat temu Międzynarodowe Centrum Kultury to narodowa instytucja kultury, której siedziba nieprzypadkowo mieści się w sercu Krakowa, w zabytkowej, pięknie zaadaptowanej na nowe cele kamienicy Pod Kruki przy Rynku Głównym. Dzieło życia prof. Jacka Purchli – światowej klasy specjalisty ds. refleksji nad dziedzictwem kulturowym i jednego z najważniejszych historyków dziejów Krakowa to obecnie nowocześnie zarządzana jednostka, bardzo aktywnie zaangażowana w działalność badawczą, wydawniczą i wystawienniczą.
Synonimem najwyższej jakości stały się kolejne wystawy w MCK, w pogłębiony, problemowy sposób prezentujące wybrane fenomeny kultury krajów Europy Środkowej, by przywołać tylko niezapomniany Mit Galicji (2014) – kalejdoskopowy obraz nieistniejącej prowincji Cesarstwa Austro-Węgierskiego z czterech perspektyw: polskiej, austriackiej, ukraińskiej i żydowskiej. Poszukujący odbiorca z niecierpliwością wyczekuje natomiast kolejnych numerów kwartalnika „Herito”, które w skondensowanej formie przybliżają kolejne kraje regionu – ale nie tylko, czego najlepszym dowodem jest wyprzedane w rekordowym nakładzie wydanie poświęcone kobietom Europy Środkowej.
Kluczowym doświadczeniem i zwrotnym punktem dla rozwoju Krakowa na przełomie wieków był bez wątpienia tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2000 roku. Przygotowany na tę okazję pod hasłem „myśl – duchowość – twórczość” program dał początek flagowym miejskim festiwalom i stworzył podwaliny pod rozwój instytucji kultury, z obecnym KBF na czele. Jeszcze przed dołączeniem Polski do Unii Europejskiej i symbolicznym powrotem naszego regionu do świata zachodniej kultury w Krakowie opracowano podwaliny systemu, na którym opiera się współczesna zrównoważona polityka kulturalna miasta, wykorzystująca jego potencjał kreatywny i jednocząca rozmaite środowiska kreatywne.
Pamięć Europy Środka, w tym przede wszystkim pamięć wielkich nieobecnych w dzisiejszych miastach regionu – kultury Żydów aszkenazyjskich – kultywuje dzisiaj założone na krakowskim Kazimierzu wydawnictwo Austeria. Prowadzona przez Wojciecha i Małgorzatę Ornat w trzech lokalizacjach jednocześnie: Krakowie, Budapeszcie i Syrakuzach oficyna to świetny przykład, jak firma zajmująca się wydawaniem książek może być jednocześnie intelektualnym laboratorium oraz kręgiem oddanych wspólnej sprawie osób o najróżniejszych zainteresowaniach i stylach twórczych. Motto liber ad scribendum – wolności do pisania – przyświeca działaniom wydawnictwa, które ośmiela i zachęca do podjęcia intelektualnej przygody kolejne pokolenia autorów i autorek, a także wydobywa z niepamięci i przywraca na należne im miejsce w debacie publicznej twórców, których nie ma przy nas. Cytowany na początku tego tekstu Joseph Roth to tylko jeden z nich.
„Matecznik polskości” – tak nazywano Kraków w okresie zaborów – nosi w sobie paradoksalną moc szczepienną przeciw wszelkim przejawom myślenia wsobnego i nierelacyjnego. Szczególne osiągnięcia w popularyzacji krajów Europy Środka honoruje Nagroda Nowa Kultura-Nowej Europy im. Stanisława Vincenza. Noszące imię wybitnego polskiego starożytnika i pierwcy kultury huculskiej wyróżnienie otrzymali do tej pory m.in. reżyserka Agnieszka Holland (2009 r.), austriacki historyk i reporter Martin Pollack (2012 r. ), białoruska reporterka, laureatka literackiej Nagrody Nobla Swietłana Aleksijewicz (2017 r.) światowej sławy krakowski kompozytor i dyrygent Krzysztof Penderecki (2018 r.) czy wspomniane wyżej wydawnictwo Austeria (2021).
Niepodobna wymienić w tak krótkim zestawieniu wszystkich momentów, w których manifestuje się środkowoeuropejska élan vital Krakowa. Kto wie, czy najbardziej sugestywnym jej znakiem jest zdumiewająca kariera internetowa dawnej gwiazdy polskiej telewizji, Roberta Makłowicza. Jak słusznie zauważył Sebastian Smoliński na łamach „Tygodnika Powszechnego” pozornie rubaszna, ujmująca epikurejską swawolą fraza i sposób bycia popularnego krakowskiego kucharza, który podbił serca nowego pokolenia Polek i Polaków skrywa w sobie przemyślany i niezwykle pożądany dzisiaj przekaz. Zwrot ku chwytaniu życia i realizowaniu potrzeby poznawania świata okazał się być szczególnie istotny w czasie pandemicznej izolacji i cynicznie pogłębianych przez polityków podziałów społecznych.
Fala ciepłych uczuć, jaka ogarnia wielu na myśl, że Kraków i Dalmacja, w której ma swój drugi dom Makłowicz były kiedyś częścią jednego i tego samego państwa pozwala na nowo przypomnieć, że to, co najpiękniejsze w Krakowie zaczynało się zawsze wtedy, kiedy jeden człowiek o obcobrzmiącym nazwisku spotykał drugiego człowieka o obcobrzmiącym nazwisku i zaczynał z nim rozmawiać – po polsku lub w jakimkolwiek języku, którego ślady noszą mury naszego miasta.